Wszystkie zmory do piwnicy

udział biorą: Natalia Bażowska, Hubert Czerepok, Elżbieta Jabłońska, Maciej Kurak
oraz: dzieci i młodzież z Bytomia

Zwykle powstaje nadmiar, bo zjawia się coś zbędnego, jak choćby w pigmentacji motylich skrzydeł, albo też zdarza się coś zupełnie do całości nieprzystającego, jak wojna w Kaszmirze. Zawsze mam wrażenie, że czegoś tu jednak brakuje, że za chwilę to coś się pojawi (…) by uczynić ów obraz kompletnym.

Italo Calvino, Meteoryty (1968)


Wszystkie zmory do piwnicy to zwieńczenie spotkań dyskusyjnych i warsztatów prowadzonych w Kronice przez artystów wizualnych. We współpracy z dziećmi powstały prace składające się na wystawę wypełniającą przestrzeń mieszkalną w kamienicy: cztery pokoje z pracownią. Przestrzeń ta, na stałe będąca częścią instytucji kultury, stanie się metaforycznym, wakacyjnym domem młodej publiczności, umeblowanym pracami audio-wizualnymi i symbolicznymi przedmiotami.

Tytuł wystawy opiera się na chęci oddzielenia elementów przestrzeni domu wywołujących lęk, wpływających na uczestników negatywnie oraz pozostawienia i abstrakcyjnego wzmocnienia elementów działających na jednostkę pozytywnie. Podczas poprzedzających warsztaty dyskusji poruszano tematy wokół indywidualnych potrzeb i marzeń związanych z praktyczną i metaforyczną przestrzenią otaczającą dzieci na co dzień, a także możliwości tworzenia poetyckich, pozytywnych przedmiotów domowego użytku wypełniających deficyty opiekuńcze i środowiskowe jednostki, uzupełniających niezbędne relacje, zwiększających samoakceptację oraz empatię.

Pierwszym najbliższym otoczeniem dziecka jest dom. Od charakteru tej przestrzeni i jakości otoczenia zależy jego świat. Dziecko widzi inaczej niż dorosły: dom wydaje się mu ogromny i nieograniczony. Mieszkanie to wielkie ONO, które przemawia przedmiotami. Dopóki jest widno wszystkie sprzęty są znane i oczywiste. Po zmroku szafy zaludniają się potworami, a meble przyjmują kształty smoków i czarownic. Dziecięca mapa bezpiecznych miejsc obejmuje tereny najbardziej znane, a ponieważ dziecko ma magiczny stosunek do świata: to, co nie poznane, tajemnicze, nowe – obdarza szczególną mocą. Jako dorosłym, trudno będzie nam uwierzyć, że ponure zamczysko z dzieciństwa to tylko komórka na narzędzia. Świat z perspektywy młodego człowieka, który dopiero zaczyna go poznawać wygląda inaczej. Dlatego największym wyzwaniem jest wszystkiego doświadczyć, poznać, dotknąć. Właściwości materii mają wpływ na zachowania i dziecięcą psychikę. Także w dorosłym życiu dotyk korzystnie zmienia relacje, zarówno z otoczeniem, jak i z innymi ludźmi.
W dziecięcym świecie zabaw jednym z najważniejszych elementów jest tak zwana sytuacja „na niby”, w której następuje oddzielenie pola widzenia od pola sensu: działanie zaczyna pochodzić od myśli, a nie jest definiowane przez konkretną rzecz i jej przeznaczenie. Najzwyklejszy patyk może stać się mieczem, złym potworem albo księciem z bajki. Poznając domowe sprzęty dzieci często przenoszą znaczenie z jednego rzeczywistego przedmiotu na inny. W psychologii, idąc tropem teorii Lwa Wygotskiego, takie zachowanie nazywa się ruchem w polu sensu. Dziecko potrzebuje czegoś, na czym może oprzeć oddzielone znaczenie. Podobnie oddziela działanie od sensu tego działania i przenosi je na inne. Artystyczne tworzenie nierzeczywistych, często niepraktycznych i surrealistycznych przedmiotów z dziecięcych marzeń i nostalgicznych wspomnień o przestrzeni domu, idzie w parze z terapeutyczną funkcją sztuki. Pada pytanie: czy zindywidualizowanie przestrzeni domu może wypełnić deficyty związane z naszymi negatywnymi doświadczeniami?
Dzieci, w przeciwieństwie do większości dorosłych, nie potrafią wyrazić słowami wszystkich swoich myśli i emocji. Podobnie jest z lękiem: uczucie zagrożenia znajduje się wewnątrz, niebezpieczeństwo jest ukryte i subiektywne. Jego źródłem jest psychika. Negatywne emocje można próbować pokonać przez dążenie do rozpoznania i oswojenia rzeczywistości: czasami wystarczy zapalenie światła w ciemnym pokoju.

  • Wystawa
wróć do: Wystawy / 2016