Maciej Cholewa. Fizyka spędzania czasu

Co pojawiło się w mojej głowie, kiedy Maciek Cholewa opowiedział mi o swojej planowanej wystawie:

Nie wiem kim oni są, ale wiem, że są. Istnieją w sposób trochę inny, trochę jak element pejzażu. Trwają tak, jak na przykład trwa drzewo. Chociażby ten facet w Markach pod Warszawą. Mijaliśmy go, jadąc w wakacje na Suwalszczyznę. Stał na rogu, patrzył na samochodowy korek. A my, stojący w korku, patrzyliśmy na niego. Kiedy wracaliśmy po dwóch tygodniach, facet stał dokładnie w tym samym miejscu. Minęły lata, wybudowano trasę ekspresową na Białystok i nie jeździmy już w wakacje przez Marki. Może w Markach nie ma już korków, ale jestem pewien, że on ciagle tam stoi. To jest chyba jakiś inny strumień czasu. Może nawet spowolniony metabolizm. Ale nie jest to hibernacja, nie można powiedzieć, że facet nic nie robi. Przecież stoi, patrzy. Czasem wykona jakiś gest, czasem gdzieś pójdzie, ale na pewno wróci i będzie.
Oni są wszędzie - w miastach i na wsi. Mają swoje rewiry, które znają jak nikt inny. Mężczyźni i kobiety. Siedzą w oknach, na ławeczkach, albo stoją - to tu, to tam. Albo powoli krążą ustaloną trasą. Zazwyczaj są w średnim wieku. Być może to oni, kiedy byli młodzi, siedzieli na przystanku i skubali słonecznik. Tym co ich łączy jest alternatywny przepływ czasu. Nie jestem pewien czy jest to przepływ gorszy od tego, do którego my jesteśmy przyzwyczajeni. Z naszej perspektywy analogia z czarną dziurą wydaje się trafna. Oni są zbyt słabi - grawitacja inercji zasysa ich wgłąb siebie. Nie są w stanie wydostać się z punktu zero. Żyją poza horyzontem zdarzeń. Za młodu są wkurwieni, że zdarzenia są poza ich zasięgiem. Mają energię, która mogłaby ich pchnąć w wir ekscytujących reakcji łańcuchowych. Tymczasem wszystko dzieje się gdzie indziej, a oni tkwią na przystanku, wiecznie w punkcie startowym, bez perspektywy na start. Rozpierająca ich energia zamienia się w sterty łupin po słoneczniku, czasem co najwyżej eskalując w osmalone rozkłady jazdy. Kiedy są starsi energia opada. Czasem próbują jeszcze zaklinać rzeczywistość, jak ten człowiek z filmu Maćka Cholewy, wabiący zdarzenia choreograficzną mantrą. Jednak jak zwykle nic się nie zdarza. Cofająca się ciężarówka, którą pilotuje z taką wprawą nie pojawia się. Układ coraz bardziej zmęczonych gestów staje się abstrakcyjny i absurdalny.
Nie wiem, kim oni są. Nasza percepcja może w nich widzieć wykluczonych. A co, jeśli są oni obywatelami rzeczywistości równoległej? Jeśli przystanek poprzez skumulowaną energię i czas staje się czasoprzestrzennym tunelem? Łupiny słonecznika jako gwiezdny pył? Mogę sobie folgować takim żarcikom, ale mówiąc całkiem serio uważam, że możemy się od nich niejednego nauczyć. Kalendarz wypełniony pragmatycznymi zadaniami do wykonania, przemnożony przez rosnącą populację to prosta droga do katastrofy jedynego świata, który jest nam znany.
Kilka tygodni temu świat mediów obiegła pierwsza w historii fotografia czarnej dziury. Czarna dziura faktycznie jest czarna. Maciek Cholewa pokazuje prace o czasoprzestrzennym aspekcie wykluczenia. Moje stereotypowe postrzeganie świata jest faktycznie stereotypowe.

Andrzej Tobis


Maciej Cholewa (1991) – artysta sztuk wizualnych. Tworzy instalacje, obiekty, video. Bazuje na autorskich tekstach literackich. Skupia się na tematach związanych ze społecznością lokalną, małymi miastami oraz interpretacją tekstów kultury. Stosuje świadomą konfabulację i przetworzenie zasłyszanych historii oraz kontekstów. Mieszka w małym mieście, które traktuje jako pracownię oraz ważne źródło odniesień i inspiracji. Finalista konkursów m.in: Nagroda Fundacji Vordemberge-Gildewart (2018), Talenty Trójki (2017), Przypływ. Młoda polska sztuka (2016), Konkurs Fundacji Grey House (2016). W 2018 nagrodzony stypendium małych miast (Stypendium Powiatu Tarnogórskiego). Reprezentowany przez Galerię Szara.

Wystawa w ramach cyklu Służbówka. 
Służbówka to długofalowy projekt artystyczny. Jego nadrzędnym celem jest aktywizacja lokalnych społeczności poprzez wprowadzenie sztuki w ich codzienne życie. Kluczowy dla programu jest fakt potraktowania sztuki podczas procesu edukacji jako narzędzia działającego w rzeczywistym świecie. Odpowiada również na problem braku uczestnictwa w wydarzeniach w polu sztuk wizualnych i pokrewnych im dziedzin artystycznych dla mieszkańców miasta, szczególnie tych pochodzących z trudnych środowisk. Nazwa projektu pochodzi od miejsca, w którym docelowo są prezentowane efekty projektu: jednego z pomieszczeń CSW Kronika, będącego niegdyś pomieszczeniem dla służby. Wykorzystując je w tym celu oraz zachowując tę pierwotną nazwę, chcemy symbolicznie odwrócić role: pomieszczenie galerii ma pełnić funkcję służebną społecznościom wykluczonym, być miejscem, w którym będą one mogły wyrazić siebie w twórczy sposób. Z założenia projekt ma dawać głos społecznościom niesłyszalnym, defaworyzowanym, takim jak na przykład pewne grupy zawodowe o charakterystycznych problemach, mniejszości narodowe, długotrwale bezrobotni. Realizacja zadania polega na stworzeniu wystawy wokół problemu konkretnej grupy społecznej, wspólnie z jej przedstawicielami.

  • Wystawa
wróć do: Wystawy / 2019